Dziś chcę podzielić się z Wami tematem, który od jakiegoś czasu mocno mnie zajmuje – wzajemnymi oczekiwaniami lekarzy i pacjentów. Inspiracją była dla mnie książka Tomasza Sobierajskiego „33 czytanki o komunikacji, czyli jak być dobrym lekarzem i nie zwariować”. Wyniki badań przeprowadzonych w Krakowie pokazują, że te dwie grupy patrzą na siebie w zupełnie inny sposób. Może to Was zaskoczy, ale pacjenci oczekują, że idealny lekarz będzie przede wszystkim umiał słuchać, mówić do pacjenta w sposób zrozumiały, a także będzie miły i uśmiechnięty. Rozwiązanie problemu zdrowotnego znajduje się dopiero na końcu ich listy priorytetów.
Badania z Ohio State University i innym szpitali na całym świecie, mówią podobnie.(wyniki badań opisane są także w „British Medicine Journal” ) Pacjenci chcą lekarza, który wzbudza zaufanie, jest opiekuńczy, szanujący ich, szczery i zaangażowany. A lekarze? Oni skupiają się na rozwiązywaniu problemów zdrowotnych. Czasami zapominają, że pacjent to nie tylko przypadek medyczny, ale człowiek z jego historią, emocjami i potrzebami.
Przez ostatnie miesiące, z powodu problemów z biodrem, częściej niż zwykle wcielałam się w rolę pacjentki. I wiecie co? Zaczęłam bardziej doceniać te drobne gesty, które potrafią zbudować relację. Uwielbiam, gdy lekarz wita mnie osobiście, zaprasza do swojego gabinetu jak do swojego domu, z uśmiechniętą otwartością. To pokazuje, że jestem dla niego kimś więcej niż kolejną pozycją w grafiku.
Ale dla mnie najważniejsza jest uważność. Lekarz, który słucha, ktoś, kto potrafi rozmawiać o problemach w sposób konkretny i partnerski. Niestety, zdarzają się sytuacje, gdy specjalista ignoruje argumenty innych lekarzy czy pacjenta. Czasem dochodzi do tego, że lekarz, zamiast przyznać się do błędu, woli schować głowę w piasek, co powoduje poczucie jeszcze większej bezradności u pacjenta. Co gorsza, zdarza się, że lekarze, zamiast wzbudzać zaufanie, serwują lęk – lęk, który nakręca się jak spirala, prowadzi do zamknięcia i utraty poczucia bezpieczeństwa. Taka postawa sprawia, że czujemy się niewidzialni, niezrozumiani i coraz bardziej zagubieni.
Jako fizjoterapeutka z ponad 20-letnim doświadczeniem, wiem, jak ogromną wagę ma bycie obecnym. Pacjenci potrzebują czuć, że są widziani, wysłuchani i traktowani z szacunkiem. Potrzebują poczucia, że mamy wiedzę i narzędzia, ale jednocześnie że ich zdanie się liczy. Dla mnie największą wartością jest moment, gdy pacjent zaczyna współtworzyć własną drogę do zdrowia. Bo tylko on wie, co będzie dla niego najlepsze.
Tworzenie bezpiecznej przestrzeni to podstawa. Przestrzeni, w której pacjent może poczuć się kochany, zaakceptowany i ważny. I tak, zdarza się, że ktoś przychodzi z oczekiwaniem, że to my, terapeuci, go uzdrowimy. Ale to nie działa w ten sposób. My jesteśmy tylko przewodnikami, narzędziami w o wiele większych „rękach”. To pacjent podejmuje decyzje i odnajduje w sobie moc sprawczą. Wtedy wybiera tych specjalistów, którzy najlepiej rezonują z jego potrzebami.
Opowieść: „Drzewo Uważności”
Było sobie Drzewo Uważności, które rosło na skraju małego miasteczka. Każdy, kto pod nim usiadł, czuł, że świat na chwilę się zatrzymuje. Drzewo miało niezwykłą moc – potrafiło słuchać. Jego korzenie sięgały głęboko, przypominając o tym, jak ważne jest być zakorzenionym w teraźniejszości, a jego gałęzie obejmowały każdego, kto szukał schronienia.
Pewnego dnia pod Drzewo przyszedł lekarz. Był zmęczony, złamany pracą, w której czuł się jak trybik w maszynie. „Nie mam już siły” – powiedział. Drzewo odpowiedziało: „Przestań tylko robić. Zacznij być. Słuchaj sercem, nie tylko uszami. Każda wizyta to jak zaproszenie gościa do swojego domu. Przyjmuj z otwartością, pytaj z ciekawością, bądź obecny. Nie musisz nosić brzemienia odpowiedzialności za pacjenta – odpowiedzialność masz tylko za swoje podejście i działania. Kiedy porzucisz myślenie, że musisz wszystko kontrolować, odnajdziesz lekkość i radość w tym procesie.”
Wyobraź sobie, że spotykasz się z przyjacielem, który cię lubi i życzy ci dobrze. To spotkanie jest radosne i daje ci energii. Jest wzajemną wymianą i przyjemnością. A teraz pomyśl o kimś, z kim masz konflikt – ciężar emocji jest wyczuwalny. Ty tego nie lubisz, nie czekasz na to spotkanie a nawet przyjmujesz go w swoim domu z niechęcią. On będzie rezonował zarówno z Twoim „dobrym jak i złym ” odczuciem. Będzie przychodził do Ciebie z radością i ciekawością, albo ze strachem czy złością. Relacja z pacjentem może być podobna. Kiedy jesteś obecny i otwarty, tworzysz atmosferę współpracy i zrozumienia, zamiast napędzać spirale lęku i napięcia.
Lekarz wrócił do swojego gabinetu odmieniony. Zaczął witać pacjentów z uśmiechem, zadawać pytania, patrzeć w oczy i poświęcać im całą swoją uwagę. I wiecie co? Pacjenci to poczuli. Wracali nie tylko zdrowsi, ale i szczęśliwsi.
Może każdy z nas potrzebuje swojego Drzewa Uważności? A może czasem sami powinniśmy się nim stać dla innych? Lekarz i pacjent służą sobie nawzajem – te role nie mogą istnieć bez siebie. To relacja, która opiera się na współpracy, zaufaniu i wzajemnym szacunku. Kiedy obie strony rozumieją swoje potrzeby i ograniczenia, powstaje przestrzeń, w której można naprawdę tworzyć cuda.
Uważność lekarza i pacjenta- klucz do uzdrowienia