Słowo wszechświata

Na początku była cisza. Nie taka zwyczajna, lecz cisza pełna delikatnych pulsacji – jakby wszechświat wstrzymywał oddech w oczekiwaniu na coś wielkiego. W tej ciszy znajdowało się małe ziarno. Nie było to jednak zwykłe ziarno. Było utkane z promieni światła, delikatnych jak pajęczyna poranna, a zarazem silnych jak diament wewnątrz ziemi.

Ziarno spoczywało w ziemi, ale ziemia nie była tylko glebą – była ona czymś żywym, pulsującym, oddychającym. Każda drobinka gleby szeptała słowa pełne miłości i otuchy, a ziarno słuchało. Czuło w sobie delikatne wibracje, słyszało głos, który nie pochodził z zewnątrz, lecz z głębi – głos łagodny, ciepły, jak śpiew matki usypiającej dziecko.

„Jesteś częścią mnie, a ja częścią ciebie. Rośnij w spokoju, we mnie znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz” – mówił głos.

Ziarno uwierzyło. Powoli wypuściło korzeń. Był on jak delikatna nić, ale pełen mocy. Każdego dnia wnikał głębiej w ziemię, czerpiąc wodę i mądrość zakorzenioną w tysiącach lat istnienia. Z korzenia wyrastała łodyga, cienka i giętka ale wypełniona światłem. Łodyga stała się pniem, z niej powstały gałęzie, a na nich pojawiły się pierwsze liście, które witały słońce z wdzięcznością.

Każdy promień słońca, który dotykał liści, był jak pocałunek Boga. Ciepło wnikało w drzewo, wypełniając je energią. Ale to nie było zwykłe światło. To światło nie tylko ogrzewało, lecz także opowiadało historie o nieskończoności, o jedności, o tym, że wszystko jest połączone. Drzewo słuchało, chłonęło każde słowo.

Z czasem na gałęziach zaczęły wyrastać kwiaty. Były one tak piękne, że ptaki i owady przylatywały, by podziwiać ich delikatność i harmonię. Kwiaty były darem drzewa dla świata, ale ich piękno nie pochodziło z potrzeby uznania. Były wyrazem pełni, która płynęła z wnętrza.

Wkrótce z kwiatów zaczęły formować się owoce. Każdy owoc był inny – niektóre były słodkie, inne cierpkie, ale każdy z nich był doskonały w swojej unikalności. To właśnie w tych owocach kryło się najgłębsze przesłanie drzewa. Każdy, kto kosztował owocu, czuł coś wyjątkowego – jedni odnajdowali spokój, inni radość, jeszcze inni siłę, by iść dalej swoją ścieżką.

Drzewo nie pragnęło niczego więcej. Było jednocześnie wszystkim – ziemią, wodą, słońcem i owocem. Było pełnią. W każdej chwili czuło głos, który je stworzył, głos, który szeptał: „Jestem tobą, a ty mną. Przez ciebie przejawiam się w świecie. Nie musisz niczego szukać, bo wszystko już masz”.

I tak drzewo stało się oazą dla tych, którzy szukali siebie. Było miejscem odpoczynku i inspiracji. Jego liście tańczyły na wietrze, śpiewając pieśń o jedności. A każdy, kto usiadł w jego cieniu, czuł, że odnajduje coś, co było w nim od zawsze – swoje wewnętrzne światło, swój wewnętrzny głos.

Tak jak drzewo, każdy z nas jest ziarnem, które w odpowiednim czasie rozkwita, odkrywając, że boskie słowo nie jest gdzieś daleko – jest w nas. Przez nasze oczy, uszy, dotyk i serce przejawia się wszechświat, tworząc niekończącą się harmonię. Wystarczy tylko wsłuchać się w tę ciszę, która wszystko łączy.

Boskie słowo nie jest odległym echem ani czymś, czego musimy szukać na zewnątrz – ono żyje w nas, jak ciche światło w sercu, które prowadzi i otula. Kiedy wsłuchujemy się w ten wewnętrzny głos, odkrywamy, że jesteśmy częścią nieskończoności, a nieskończoność jest w nas. W tej jedności przestajemy pragnąć i tęsknić, bo odnajdujemy pełnię, która płynie z bycia częścią wszystkiego. Z tej pełni rodzi się prawdziwa obfitość, miłość i harmonia, a nasze istnienie staje się żywym odbiciem boskiego piękna i mądrości, które rozkwita w każdym z nas. 🌸✨

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *